Nie ma wiosny bez szparagów. Zarówno zielone jak i białe mają swoich zagorzałych zwolenników. Należę do miłośników tych pierwszych, dziecinnie proste w obróbce nie wymagają żmudnego obierania, a ich wyrazisty smak nie potrzebuje żadnych dodatków.
Znane wszystkim jako afrodyzjak ze względu na swój sugestywny kształt, są warzywem wprost stworzonym na wiosenne uczty kulinarne. Niskokaloryczne, bogate w kwas foliowy oraz witaminę K, potas, magnez i wapń stanowią cenny składnik potraw. Zawarta w nich asparagina działa lekko moczopędnie dzięki czemu sprzyjają wszystkim pragnącym na wiosnę oczyścić organizm. Znaczna zawartość błonnika (zarówno nierozpuszczalnego i rozpuszczalnego) pozwala na namnażanie pozytywnych dla naszego organizmu bakterii probiotycznych oraz obniżanie cholesterolu. Korzystajcie ze szparagów do woli, gdyż już za chwilę znikną na cały rok z naszych stołów.
- pęczek zielonych szparagów – z odciętymi zgrubiałymi częściami łodyg
- wrząca woda
- sezam niełuszczony i czarny
- masło lub oliwa
- sól morska
Szparagi płuczemy dokładnie. Wrzucamy na wrząca wodę i gotujemy 5-7 minut*. Odcedzamy. Polewamy masłem/oliwą z sezamem i solą.
*Gotują się błyskawicznie wystarczy około 5 minut we wrzątku, chwilę więcej na parze. Skropione oliwą będą gotowe w 10 minut na grillu elektrycznym bądź w piekarniku. Pamiętajcie by ich nie rozgotować. Stracą swój piękny soczystozielony kolor i większość cennych substancji odżywczych. W czasie gdy w wodzie, na parze lub w piekarniku osiągają pożądaną miękkość leciutko podprażam sezam. Kiedy zaczyna pachnieć dorzucam kilka ziaren soli i ciut masła. To moja pyszna i atrakcyjna wizualnie alternatywa dla bułki tartej. Spróbujecie?